DARowe Kajaki

Z początkiem sierpnia wspólnotą DAR i przyjaciele wyruszyliśmy do Biebrzańskiego Parku Narodowego aby spłynąć Biebrzą. Było nas łącznie osiem dwuosobowych kajaków, w prawie każdym z nich skład zmieniał się codziennie, co z jednej strony pozwalało wyrównać tempo wszystkich załóg, a z drugiej lepiej się poznać. Ciekawostką było, że rozpoczynając wyjazd chyba nikt nie znał więcej niż trzy czwarte uczestników. Nasz spływ liczył około 90 km wiosłowania (dokładnie 147 683 machnięcia wiosłem) silnie meandrującą i niekiedy zarośniętą rzeką. Rozpoczęliśmy go w Sztabinie, a zakończyliśmy w (a niektórzy nawet trochę za) Brzostowie. Mimo, iż płynęliśmy też przez tereny, na których tej wiosny przez długi czas utrzymywał się pożar, nie dostrzegliśmy najmniejszych śladów zniszczenia. Wręcz przeciwnie, pomijając pierwszy dzień, kiedy to prawie cały czas towarzyszył nam deszcz utrudniający docenienie otaczającej nas przyrody, przez cały spływ podziwialiśmy liczne zielone krzewy, bagna, chmary różnorodnego ptactwa i ławice ryb. Płynęliśmy przez pięć dni, opalając się i schładzając w niemal przejrzyście czystej rzece. Popołudniami docieraliśmy na pole namiotowe, na którym tego dnia dane nam było nocować. I to chyba przede wszystkim właśnie na tych polach namiotowych nasza wspólnota się rozwinęła. Codzienne gotowanie w polowych warunkach, wspólne organizowanie, radość z możliwości wzięcia prysznica (w przypadku dziewczyn) lub ulga, gdy prysznica nie było (wiadomo w czyim przypadku), gry zespołowe, rozbijanie namiotów, wieczorne śpiewy przy akompaniamencie gitary w świetle turystycznych kuchenek gazowych i latarek, rozmowy i to co najważniejsze – wspólna Eucharystia. Msza Święta miała miejsce zazwyczaj wieczorem, często w towarzystwie napotkanych ludzi, którzy zechcieli się przyłączyć, a raz na punkcie widokowym, wśród fioletowych pól w czerwonym świetle zachodzącego słońca. Zdarzały się też przygody, jak stado krów, które przechodząc po kajakach dołączyło do rzecznej kąpieli części DARu, walka o własne jedzenie z lisami, nieustanne chmary gryzących końskich much, wykopywanie auta z błota czy organizowanie zakupów na podlaskich pustkowiach. To wszystko bardzo nas ze sobą zżyło, każdy dzielił się posiadanym dobrem i pomagał innym w napotykanych trudnościach. W takiej wspólnocie, będąc otoczonym tak wspaniałą przyrodą nie sposób nie dostrzec działania Boga – w nas i w naturze. Wyjazd jest dobrze udokumentowany, co widać na załączonych zdjęciach, Agata stworzyła wspaniały film uwieczniając kluczowe chwile z naszej wyprawy. Dla uczestników – to świetna okazja do odświeżenia wspomnień z tego wspaniałego wyjazdu, dla pozostałej reszty świata – zachęta, by dołączyć do DARu i być częścią tej wspaniałej wspólnoty.

Link do filmu z wyprawy: https://youtu.be/mUruHSxrchw

[tekst: Damian Kołodziej]

udostępnij